Coraz więcej osób decyduje się na ekologiczne mięso, ze sprawdzonego źródła lub w ogóle przestaje je jeść i dobrze! Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak wygląda przemysłowa produkcja mięsa i co z tymi antybiotykami, czytaj dalej.
Penicylinę, pierwszy masowo produkowany antybiotyk, po raz pierwszy podano eksperymentalnie zwierzętom hodowlanym w 1942 roku, zanim została szeroko udostępniona lekarzom. Badania wykazały, że kury karmione niewielkimi dawkami tego leku znoszą więcej jajek, a maciory rodzą więcej prosiąt. Nic dziwnego, że hodowcy byli zadowoleni. Przez chwilę wydawało się, że nie niesie to za sobą żadnych konsekwencji. Pierwsze ostrzeżenie pojawiło się w latach 60. XX w., kiedy nastąpiło kilka poważnych wybuchów epidemii salmonelli. Tysiące ludzi było hospitalizowanych, a przynajmniej czworo dzieci zmarło. Wtedy to po raz pierwszy zetknięto się z odporną na wiele leków ?superbakterią?. Było już jasne, że każda dawka antybiotyku podanego człowiekowi lub zwierzęciu stwarza okazję do powstania odpornych bakterii. Najbardziej ryzykowne było przyjmowanie niewielkich dawek przez ludzi lub zwierzęta, tak jak się to odbywało na fermach. Bakterie zyskiwały wówczas idealne warunki do rozwinięcia odporności, a ponadto wzrastało prawdopodobieństwo przenoszenia tych potężnych drobnoustrojów ze zwierząt na człowieka.
W 1968 roku brytyjski rząd zainteresował się problemem ale niewiele z tego wynikało. Specjaliści ds. Bezpieczeństwa Żywności i inne organizacje od lat biją na alarm ale jak dotąd z marnym skutkiem.
Ilość antybiotyków podawana zwierzętom hodowlanym jest ogromna. Na przełomie wieków około połowa światowej produkcji antybiotyków była przeznaczona do tego właśnie celu. Według szacunkowych obliczeń, 80% antybiotyków stosowanych w Ameryce podaje się zwierzętom na fermach, z czego 70% w celu zwiększenia wzrostu lub zapobiegania chorobom, a nie ich leczenia. Teoretycznie stosowanie antybiotyków wspomagających wzrost jest obecnie zakazane w Unii Europejskiej ? jednak, niektórzy hodowcy odkryli prostą metodę obchodzenia prawa i podają zwierzętom niewielkie dawki, które mają zapobiegać chorobom, a przy okazji pobudzają wzrost.
Fermy przemysłowe wręcz przyczyniają się do rozwoju chorób. Kiedy patogeny ? zarówno bakterie jak i wirusy znajdują niewyczerpalne źródło nosicieli w postaci stłoczonych w jednym miejscu zwierząt, nie wymierają. Wirusy mogą ulegać mutacji podczas zarażania kolejnych zwierząt, a być może nawet rozwijają zdolność zarażania ludzi i przenoszenia się z człowieka na człowieka. Co gorsza, z uwagi na kiepskie warunki hodowlane, zwierzęta na fermach przemysłowych są zwykle zestresowane co osłabia ich układ odpornościowy.
Ponieważ kury, krowy i świnie trzymane są w coraz większej ciasnocie i zmuszane do przekraczania swoich naturalnych ograniczeń, hodowcy zaczęli coraz bardziej uzależniać się od antybiotyków wzmacniając w ten sposób system.
Świnie na fermach przemysłowych oddzielane są od matek po 4 tygodniach od urodzenia aby maciory mogły szybko ponownie zajść w ciążę. Na takie działanie zezwala prawo UE. W warunkach bardziej zbliżonych do naturalnych maciory opuściłyby młode w wieku 3-4 miesięcy. Miesięczne prosiaki oddzielone od matek są bardziej narażone na infekcje, więc wieli hodowców zaczyna dodawać do ich paszy antybiotyki. Często zwierzęta karmi się w ten sposób przez całe ich sześciomiesięczne życie. Podobnie dzieje się w przypadku innych zwierząt hodowlanych.
Na ten temat można jeszcze wiele napisać ale mam nadzieję, że wielu z was po tym artykule zwróci większą uwagę na to co zjada oraz podaje swojej rodzinie i dzieciom. Zachęcam do przeczytania całej książki ?Farmagedon?. ?Ta książka otwiera oczy i skłania do głębokiej refleksji nad tym, do czego w dzisiejszym świecie sprowadza się chów przemysłowy zwierząt i co tak naprawdę jemy.?